niedziela, 3 czerwca 2012

Kocie okulary

Sieciówki to miejsca, w których bywam dość rzadko. Kiedyś było inaczej - chodziłam tam kilka razy w miesiącu i czasem miałam wrażenie, że powoli zaczynam zamieniać się w manekina należący do takich sklepów jak Reserved czy Mohito. Wtedy też powiedziałam sobie: STOP.
Czy naprawdę tak fajnie jest wydać 150zł na kieckę, w której każdego dnia wychodzi na ulicę pierdyliard kobiet? Nie sądzę. 
Ostatnio jednak coś mnie tknęło i zdecydowałam się wyruszyć "na łowy". Przyznam, że zupełnie nic nie zachwyciło mnie w tegorocznych kolekcjach. Wszędzie tylko asymetryczne sukienki, asymetryczne spódnice, pastele, pastele, pastele, asymetryczne spódnice, pastele, asymetryczne sukienki, pastele, pastele i dla odmiany asymetryczne spódnice. Czy to nie przesada?
Tak czy inaczej uznałam, że skoro nastał już ten dzień, w którym moja noga znowu "postanęła" w jednej z galerii handlowych, coś sobie kupię. I tak oto po długich piątkowych spacerach alejkami sklepów, zdecydowałam się na zakup okularów.
Tak, wiem, że ma je wiele osób, aczkolwiek uznałam, że w przeciwieństwie do wielu innych rzeczy, jakie można znaleźć w sieciówkach, czarne "kujonki" jeszcze przez wiele sezonów będą gościły na nosach  kobiet i nikt za rok nie powie: "och, ten czarny kolor w ogóle nie jest w modzie!" albo: "ona ma okulary? Przecież coś takiego zakładało się dwa sezony temu!".
Poza tym akurat ten model podobał mi się już od dłuższego czasu. "Chorowałam na niego" jeszcze przed tym całym wielkim BOOM. Właściwwie nie wiem, dlaczego dopiero teraz zdecydowałam się na ich zakup.

Cóż, jak bardzo bym ich nie zachwalała, niektórzy zawsze pozostaną sceptycznie nastawieni do tego typu akcesoriów. Na przykład mój chłopak od razu, gdy zobaczył mnie w tych okularach stwierdził, że mam w sobie coś z kosmity :-D. Czy tak rzeczywiście jest? Jeżeli tak, to muszę przyznać, że naprawdę bardzo dobrze czuję się w tej roli ;-).




Okulary: House

1 komentarz: